środa, 1 kwietnia 2015

O tym jak internetowe fit-modelki niszczą mi codzienne wstawanie.

Pewnie wiele osób zna, to cudowne uczucie zwane motywacją, które pojawia się po przeglądnięciu milion zdjęć atrakcyjnych ciał innych osób. Trwa ono zazwyczaj przez kilka pierwszych treningów po czym stopniowo, ale skutecznie maleje. Kończy się to zazwyczaj rozpaczliwym sięgnięciem po czekoladę, tak brutalnie odrzucaną przez kilka dni. Bez obaw jeden dzień bez treningu nie oznacza, że to koniec kolejnej walki o fit sylwetkę. Drugi, trzeci dzień też nie, dopiero przy piątym dniu dociera do Nas, że to jednak koniec.

Bywają jednak przypadki silnie zmotywowane, które nieustająco trzymają się raz podjętej walki o sylwetkę. Tym osobą serdecznie zazdroszczę. Niestety mnie nie jest w stanie nic utrzymać długo przy ćwiczeniach. Gdy wspomnę tylko monotonny głos Ewy Chodakowskiej, do której filmów wiernie unosiłam nogi odechciewa się mi, jakichkolwiek kolejnych prób. Przyznam jednak, że osoby ćwiczące z Nią osiągają efekty jakie ja osiągam w wyobraźni każdego wieczora, który symbolizuję walkę o nową sylwetkę "od jutra". Gdzie "jutro" przychodzi brutalna rzeczywistość, informująca: "to nie to jutro, na które czekasz", i za każdym razem obawiam się, że to  jutro nie nastąpi nigdy.

Jednak wróćmy do tytułu. Dlaczego te wszystkie fit obrazki zamiast motywować utrudniają mi wstawanie ? Gdy wstaję, widzę w lustrze swoje niedoskonałe odbicie a w myślach zaczynam torturować się wspomnieniami zdjęć z wieczora z tymi pięknymi nogami,udami i brzuchami. I czasem, aż nie chce się wstawać by na siebie popatrzeć. Na szczęście ta chwila trwa do pierwszego łyka kawy i zerknięcia na zegarek, gdy już nie myślę o niczym innym jak o tym, że znów zaspałam.

Bardzo nie fit pozdrawiam

Gosia.


poniedziałek, 30 marca 2015

Inspiracja- Kwiecień Bez Zakupów.

Hejka hey, 
pierwszy post więc wypada się przedstawić. Mam 18 lat, rocznikowo 19. Czas ucieka mi z dnia na dzień coraz szybciej, a marzeń pojawia się coraz więcej. Jestem niesamowicie roztargniona chcę robić wszystko na raz. Bloga zakładam, bo chcę do blogosfery wprowadzić pogląd zwykłej, szalonej i żyjącej w wiecznym biegu dziewczyny z tatuażami, a na dodatek blondynki, co często jest powodem niewybrednych żartów. :)

Przyznam się od razu. Odkąd odkryłam sklepy internetowe i ich niesamowicie kuszące oferty, moje pieniądze systematycznie malały a szafa zaczęła pękać w szwach. Dodatkowo pokochałam YT i filmy gdzie kolejne piękne dziewczyny pokazywały jak się malować, i jakie kosmetyki muszę koniecznie mieć. Te dwa czynniki idealnie przyczyniły się do mojego kryzysu finansowego. 

Chciałam zacząć oszczędzać ale kolejne cudowne promocje, skutecznie mi przeszkadzały. Jednak myszkując po internecie znalazłam interesujący wpis:http://www.ich4pory.pl/2015/03/kwiecien.html.
Przeczytałam, przemyślałam i nareszcie odkryłam motywację, która poprawi stan mojego portfela i pomoże uzbierać na kolejny tatuaż. 

Dziś przejrzałam zawartość pudełek z rzeczami, które koniecznie musiałam mieć i co się okazało? Większość tych rzeczy nie jest otwierana albo używana tylko raz. Co utwierdziło mnie w przekonaniu, że marnowałam mnóstwo pieniędzy. Mówię więc dość i w kwiecień wchodzę z nową motywacją. Nie robię zakupów !